-Jak mam się kurwa uspokoić?!-
krzyknęła Cala, wyrzucając ręce w górę.- Mogli go zabić! Bo ten dureń uparł się
żeby siedzieć przy oknie! Przecież mnie by też za to zabili!
Była strasznie poirytowana faktem, że nie wie co się
wokół niej dzieje. Jej przyjaciele chcieli ją uspokoić, ale to nie pomagało.
Była wściekła do tego stopnia, że była
w stanie puścić z dymem pół Londynu i nie widziała czy to by jej pomogło. Złość
rozsadzała ją od środka, a ona nie umiała sobie z nią poradzić.
-Dobra, Niall! A teraz mów, kim ty do jasnej cholery jesteś!- krzyknęła
podchodząc do wystraszonego chłopaka!- Nie możesz być taki święty skoro chcą
cię sprzątnąć!- syknęła.
Niall
patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami. Nie wiedział co ma odpowiedzieć,
przecież sam nic o tym nie wiedział.
-Wyluzuj.- jęknął Harry
przeczesując ręką włosy i odciągając Cale od chłopaka.- Ale po co ktoś
wynajmowałby snajpera na to dziecko...- mruknął wskazując głową na siedzącego
na skrzyniach blondyna, który tępym wzrokiem patrzył przed siebie.
-On jest starszy od
ciebie.- stwierdził Zayn.
-Pieprz się...
-Nic ci nie jest? Wiesz
jak się martwiłem, gdy usłyszałem o tym w radiu!- krzyknął Liam, wpadając do
magazynu. Od razu podbiegł do dziewczyny i obejrzał ją z każdej strony, po czym
mocno przytulił.
Cala, kątem oka, zauważyła jak jej przyjaciele kręcą
głowami z dezaprobatą, a Niall się lekko uśmiecha. Dziewczyna wzięła głęboki w
dech, starając się uspokoić, przynajmniej do tego stopnia, żeby mogła myśleć.
-Żyje tatuśku... nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo.- wyszeptała mu do ucha. Chłopak odsunął ja na
drogość swoich ramion i po raz kolejny uważnie jej się przyjrzał.
Cala wywróciła oczami. Czasami miała dość, że Payne jest
tak nad opiekuńczy i zawsze o wszystko się martwi, ale z drugiej strony były
chwile, kiedy to jej się podobało.
Liam podszedł do niej o krok.
-A Niall jak?- zapytał,
lecz dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.- Pójdę z nim pogadać.- oznajmił i
pocałował ją w czoło.- Serio się martwiłem.
-Matko!- jęknął Louis.-
Czy wy może nie chcecie nam czegoś powiedzieć? No bo wiecie... Wasze zachowanie
jest dość...- odchrząknął.- dwuznaczne?
Payne pokazał mu środkowy palec i poszedł w stronę
Nialla.
-Na pewno?- krzyknął
Tomlinson.
Zayn spojrzał na niego wzrokiem, który mówił, że jeżeli
zaraz nie przestanie to zabije go w najmniej delikatny sposób jaki się tylko
da.
-Wyluzuj, Malik. Wszyscy
wiemy, że na niego lecisz.- droczył się dalej Louis.
Mulatowi opadła szczęka, nie spodziewał się czegoś
takiego. Miał już coś odpowiedzieć, ale przerwała mu Cala:
-Uspokójcie się! Nie, nic
nie chcemy wam powiedzieć. Jakbyś zapomniał jestem zajęta.- powiedziała a wokół
rozległ się cichy jęk.
-Jakbyś zapomniała, my go
nie lubimy. Delikatnie rzecz ujmując.- odezwał się Harry, a reszta mu
przytaknęła.
-Trudno.- wzruszyła
ramionami.
Jej przyjaciele wiedzieli, że ona też za nim nie
przepada, ale co mogła na to poradzić, była z nim zaręczona i nie było już
odwrotu. Dopiero wtedy uwiadomiła sobie, że widziała się z Erickiem, ani z nim
nie rozmawiała od prawie dwóch tygodni. Wcale jej to mnie przeszkadzało.
Wręcz się cieszyła.
-To co robimy?- zapytał w
końcu Zayn.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało. Było jedynie
słychać cichą, rozmowę Liama z Niallem. Cala starała się ogarnąć swoje myśli i
ułożyć jakikolwiek plan działania. Zawołała Payne’a.
-Robimy tak... Zayn, ty
zabierasz Nialla do domu.- chłopak skiną głową.- A wy.- wskazała na Harry’ego,
Louisa i Liama.- Jedziecie ze mną do parku. Gliny już się pewnie zwinęły, a
znając życie przysłali jakiś gamoni, więc może my coś znajdziemy. Rano, któryś
z was będzie musiał zmienić Zayna, ja mam pecha i musze być w biurze.
-Jasne.- powiedzieli
wszyscy chórem. Wyszli z magazynu i każdy poszedł w stronę swojego samochodu.
§§§§§§
-Nadal o tym myślisz?-
zapytał Payne, lecz to było raczej stwierdzenie niż pytanie.
Niall wcale na to nie zareagował, tylko wpatrywał się w
ekran telewizora. Czuł się jak wrak człowieka. Nie spał prawie cała noc. Przed
oczami cały czas miał to co wydarzyło się poprzedniego dnia. Trzask pękającego
szkła. Krzyk ludzi. Przerażenie w oczach znajdujących się tam dzieci. Bał się i
nie wiedział co ma o tym myśleć. Wcześniej, to że go pilnowali traktował jak
jakiś żart, ale to się zmieniło. Przerażało go to, że nie rozumiał dlaczego to
wszystko się dzieje. Nie miał pojęcia dlaczego ktoś chciałby go zabić. Nie miał
nic wspólnego z żadnymi gangami, narkotykami ani z niczym podobnym. Był
studentem, który wiódł normalne życie. A teraz siedział w domu, nie chodził na
studia ani do pracy, był pilnowany przez grupkę niedużo starszych od niego
osób, które najwidoczniej miały w tym doświadczenie.
-No co ty?- zakpił
chłopak.
Liam podał mu kubek z kawą.
-Wyglądasz jak zombie-
zaśmiał się pod nosem, z nadzieją, że przynajmniej trochę poprawi mu humor.
-Nie wpadł bym na to...-
potraktował go kolejną porcja sarkazmu.
-Niall! Uspokój się.
Przyzwyczaisz się. Nic się takiego nie stało.
-Nic się nie stało?! Tak
myślisz? Może dla ciebie to nic, ale dla mnie tak! Nie dość, że chcieli mnie
zabić to jakiś niewinny człowiek oberwał za mnie! A ty tak spokojnie o tym
mówisz?!
I niby jak mam się
uspokoić?!- wykrzyczał Horan.
Liam nie zareagował. Siedział spokojnie, bo doskonale
rozumiał jak on się czuję. Parę lat temu przeżywał coś podobnego. A co
najgorsze nie wiedział, jak mu pomóc.
-Sory.- westchnął
blondyn.- Wariuję.- upił trochę kawy. Odchylił głowę go tyłu i wziął kilka
głębokich wdechów.- Jak poznaliście Cale?- zapytał po chwili.
Brunet nie wiedział czy w ogóle powinien poruszać ten
temat.
-Nie wydaje mi się, żeby
to była odpowiednia historyjka na ten moment...- wyszeptał Payne, powracając
myślami do dnia, kiedy pierwszy raz spotkał dziewczynę.
-Mam to w nosie... Proszę
opowiedz, bo inaczej za kilka dni będziesz mnie odwiedzał w szpitalu dla
opętanych lub psychicznie chorych.
-W takim wielkim
skrócie...- wziął wdech i zaczął mówić.- Jakieś trzy lata temu włamałem się na
jakiś serwer, następnego dnia mnie porwała jakaś banda goryli...
Niall prychnął pod nosem.
-No i chcieli mnie zabić.
Wtedy do tego magazynu w którym mnie trzymali, wpadła Cala z grupą jakiś
facetów i mnie wyciągnęli, a potem zaproponowała mi współprace... No i tak
zostało.
-Czekaj... Skoro to było
trzy lata temu to ona miała siedemnaście lat.- powiedział w zamyśleniu Niall.
Liam zaklął w duchu. Nie myślał, że będzie aż tak czepiał
się szczegółów.
-Tak.- odpowiedział,
szukając w głowie jakiegoś dobrego uzasadnienia, byle by tylko nie zdradzić,
jak to naprawdę wyglądało.- Ona pomaga w tej firmie od dawna. Miała specjalne
przeszkolenie, więc mogła brać w tym udział.
-Rozumiem... A Zayn? Jak
do was dołączył?
Payne spotkał na niego szeroko otwartymi oczami.
-Po co chcesz to wiedzieć?
-Ciekawość? Proszę?-
zrobił maślane oczy.
-Zayna wyciągnęła z jakiś
problemów dwa lata temu. W sumie to uratowała mu dupę, ale nie wiem dokładnie o
co chodziło. Nie brałem w tym udziału, ani się o to nie dopytywałem.- skłamał
po raz kolejny.
Znał całą historię, aż za dobrze. Brał udział w tej akcji
i to nie należało do najprzyjemniejszych wspomnień. Malik po prostu tamtego
dnia znalazł się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Łaził późną
nocą po tych „złych” ulicach w Londynie i natrafił na wymianę ognia między
gangami.
-A Louis?
-Tommo, zna ją najdłużej.
Jego rodzice, jest przyjaciółmi rodziny Cali i dalej to już się tak jakoś
potoczyło.- wzruszył ramionami.
-A Harry?
Liam zaśmiał się głośno. Jego zdaniem, Hazz miał
„najładniejszą” drogę dołączenia do ich grupy.
-Hah... On po prostu
zabujał się w Lou, a on w nim. No i Tommo, powiedział mu za kilka słów za
dużo... Na ogół nie wolno nam mówić o naszej pracy, tak dla twojej informacji,
więc się nie dopytuj.- stwierdził brunet.- Wiedział, za dużo i musiał zostać z
nami.- Tym razem powiedział prawdę, pomijając tak istotny szczegół, jak to o
której „pracy” opowiedział Harry’emu Louis.
-Musicie mieć ciekawe
życie...- mruknął w zamyśleń Niall.
Payne zakrztusił się kawą i łzy napłynęły mu od oczu. Tak
ich życie było bardzo ciekawe.
-Czy ja wiem?- powiedział
starając się zapanować nad głosem.- Raczej rutyna. Biuro, dom i tak w kółko.
Horan przytaknął i wrócił do oglądania telewizji. Myślał
o tym, co powiedział mu siedzący obok niego chłopak. Jakim cudem Cala uratowała
go, gdy miała siedemnaście lat? To nie dawało mu spokoju. Musiała być dobra w
tym co robi.
-Niall?- odezwał się
Liam.- Sory, za wczorajsze zachowanie Cali... Strasznie się denerwuje tą
sprawą. W sumie my wszyscy, bo nie wiem co tu jest grane.
-Luz...- mruknął blondyn,
nie zwracając większej uwagi na to co powiedział Payne, bo ciągle zastanawiał
się nad jego wcześniejszymi słowami.
***
Niall
siedział nieprzytomny przy blacie w kuchni, czekając aż czajnik oznajmi, że
woda będzie już wystarczająco ciepła, żeby zaparzyć herbatę. Starał się nie
zasypiać, ale mu to nie wychodziło. Nawet zaczął liczyć ozdobne kafelki na
ścianie, ale stwierdził, iż to jeszcze bardziej go usypia.
Od strzelaniny minęło już kilka dni.
Powoli już oswoił się z myślą, że mógł zostać zabity przez snajpera. Zaczął
coraz bardziej ostrożnie podchodzić do tego co robił i postanowił, że już
zawsze będzie słuchał tego co będzie mówiła mu niezwykle piękna dziewczyna z
kruczoczarnymi włosami.
Głośny gwizd czajnika, sprawił, że
chłopak szybko zeskoczył z krzesła i wyłączył gaz. Postanowił pójść do
sąsiedniego pokoju, w którym był Louis, tak samo nieprzytomny jak on.
Przygotował dwa kubki i skierował się w stronę drzwi.
-Lou! Co pijesz
kawę czy...- urwał, gdy zobaczył, że w salonie zamiast chłopaka siedzi Cala.
-Hej.- powiedziała
odwracając się w jego stronę.- Jak możesz to zrób kawę... I weź się ubierz!-
zaśmiała się przyglądając się blondynowi, który dopiero po chwili zorientował
się, że jest w samych bokserkach. Na jego twarzy od razu pojawił się
rumieniec.- Wyluzuj! Mieszkam z czterema chłopakami, a co najmniej jeden
uwielbia paradować nago, więc nie takie rzeczy widziałam.- zaśmiała się.
-Nie wątpię...-
mruknął zażenowany chłopak i skierował się w stronę swojego pokoju, żeby się
ubrać.
Parę minut później, ubrany w dres i
zwykły, niebieski t- shirt, był już spowrotem w kuchni. Nie musiał się pytać
Cali jaką pije kawę, bo przez tych kilkanaście dni zdążył się nauczyć. Postawił
na tacy dwa kubki i talerzyk z ciastkami, i zaczął powoli iść w stronę salonu.
Cala siedziała zapatrzona w ekran
swojego laptopa, co jakiś czas zaglądała do kartek, które leżały obok niej.
-Dzięki.- rzuciła
dziewczyna, nie odrywając się od pracy.
Niall postawił tace na stoliku i
usiadł na fotelu po przeciwnej. Według niego, Cala wyglądała dziś inaczej niż
zwykle. Dziwiło go to, ponieważ zawsze kiedy ją widział dochodził do takiego
wniosku. Dziewczyna była ubrana w fioletową bluzkę z krótkim rękawkiem, szare
podarte jeansy i trampki. Jak zwykle miała rozpuszczone włosy, kolczyk we brwi,
oraz pozostałe kolczyki w uszach. Nie była również pomalowana, a brak makijażu
nie należał do najczęstszych zjawisk.
-Co robisz?-
zapytał znudzony.
-Pisze raport...-
jęknęła z niezadowoleniem, robiąc przy tym śmieszną minę, na co Niall się
zaśmiał.
-Aż tak źle?
-Weź nie pytaj.-
mruknęła upijając łyk kawy.
W tym samym momencie rozległo się
pukanie do drzwi. Cala spojrzała pytająco na chłopaka, który tylko pokręcił
przecząco głową.
-Idź do sypialni.-
powiedziała cicho i wyjęła zza paska pistolet.
Niall bez zastanowienia zrobił to co
mu kazała.
Gdy chłopak zniknął za drzwiami
swojego pokoju, Cala powoli podeszła do drzwi. Najpierw spojrzała przez wizjer.
Gdyby ktoś kazał jej zgadywać, kto znajduje się za drzwiami, nigdy by na to nie
wpadła. Niepewnie zacisnęła klamkę.
-Matko! Ale ciężko
cię załapać!- odezwał się zirytowany głos.
-Czego ty tu
szukasz?- warknęła na Mikiego.
-Interesy?
Wpuścisz mnie do środka? No bo raczej nie będę z dobą rozmawiał o tym na
korytarzu.
Dziewczyna westchnęła ciężko i
zrezygnowana wpuściła mężczyznę do mieszkania.
-Streszczaj się!
Mikey wyjął z torby grubą, żółtą
kopertę i podał Cali.
-Co to?
-Pieniądze.-
stwierdził rzeczowo.
Mikey widząc zdziwioną minę znajomej
zaczął jej tłumaczyć:
-Za ostatnią robotę.
-Ale ja od...
-Tak, to za
Glassa. Poszperałem trochę i znalazłem, że był warty pięćset tysięcy,
potrąciłem ci dwadzieścia procent za to, że posprzątałem po was ten bałagan.
-Kto płacił?-
zapytała nie ufnie.
-Twój bardzo dobry
przyjaciel, kazał ci podziękować, że pozbyłaś się jednego problemu.
Cala skinęła głową. Wolała się
upewnić, skąd pochodzi forsa. Już parę razy słyszała, że gliny wynajmują
zabójców, żeby kogoś zabili, a później z zapłatą lub bez trafiali za kraty.
-Nikt nie znajdzie
ciała?- zapytała.
-Wyluzuj, nie
został po nim nawet najmniejszy ślad!- uśmiechnął się Mikey zadowolony ze
swojej roboty.
-Jak mnie
znalazłeś?
-Kumpel mieszka
piętro wyżej. Ostatnio jak z nim rozmawiałem, powiedział, że widział Angel i
jej ludzi w swojej dzielnicy, więc poczekałem sobie na ciebie.
Niall stał przy drzwiach do swojej
sypialni i uważnie się przysłuchiwał rozmowie, z której nic nie rozumiał, ale
słowa: „ciało”, „Angel” i „Nie został po nim nawet najmniejszy ślad” sprawiły,
że ta wymiana zdań nie podobała mu się.
Otworzył drzwi i wszedł do salonu, w
którym Cala rozmawiała z Mikeym. Niall od razu rozpoznał barmana, z klubu w
którym był jako ostatnim.
-Cześć.-
powiedział cicho.
Mikey uśmiechnął się do niego.
-No Angel... Nie
spodziewałem się, że masz jeszcze kogoś na boku, ten twój chłoptaś o nim wie?
Cala zignorowała słowa faceta z
lokami na głowie, tylko spojrzała na blondyna, który przyglądał jej się
nieufnie.
-Jak dużo
słyszałeś?- zapytała przygryzając wargę.
-Dużo.-
odpowiedział ostrym tonem.-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że jesteś jedną z
nich!- krzyknął rozgoryczony chłopak.
-Nie musiałeś o
tym wiedzieć...- syknęła, wkurzona sama na siebie, że była tak głupia i
wpuściła Mikey’go do środka.- To i tak nic nie zmienia!
-Zmienia! Wasza
rozmowa brzmiała jednoznacznie.
-To ja może nie
będę przeszkadzał w kłótni kochanków.- zaśmiał się Mikey i wyszedł z
mieszkania.
Niall przez chwilę wpatrywał się w
Cale. Nie wiedział jak ma zareagować na to czego dowiedział się z rozmowy. Był
wkurzony. Jeszcze niespełna pól godziny temu, obiecywał sobie, że będzie
słuchał jej wszystkich rozkazów, a teraz kiedy dowiedział się, że jest jedną z
nich zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił.
-Teraz zadam ci
pytanie. Żądam! Słyszysz? Żądam szczerej odpowiedzi.
Cala wypuściła z gwizdem powietrze z
płuc, czekając aż usłyszy pytanie.
-Czy ty też jesteś
płatną zabójczynią?
-Tak. Ale to nie
zmienia faktu, że mam cię pilnować!
-Jak mam ci ufać?-
zaśmiał się Niall.- Jedni zabójcy chcą mnie zabić, a inni ratować? Co to kurwa
jest? Jakiś pierdolony podział rasy, na dobrych i złych zabójców!?
Dziewczyna milczała. Nie wiedziała
co ma powiedzieć. Nie mówiła mu o tym bo obawiała się właśnie takiej reakcji.
Udało jej się zyskać jego zaufanie, a teraz je straciła przez własną głupotę.
-Wiesz, co nie
chce mieć z wami nic wspólnego! Zostawcie mnie w spokoju!- krzyknął mijając
Cale. Wziął z szafki klucze i telefon.- Nie potrzebuje tej waszej pieprzonej
ochrony!- chwycił klamkę drzwi.
Szatynka od razu wiedziała, co on ma
zamiar zrobić, więc instynktownie szarpnęła go do tyłu i popchnęła na ścianę,
przyciskając go do niej ręką.
-A teraz ty mnie
posłuchaj dzieciaku!- syknęła mu do ucha, pozwalając ujść swojej złości.-
Możesz sobie wyjść z tego pieprzonego mieszkania i wtedy zabiję cię ja, albo ktoś
inny...
Niall zaczął się szarpać. Zaczynało
mu brakować tlenu. Starał się odepchnąć dziewczynę, ale ona była od niego
znacznie silniejsza.
-Możesz iść, ale
życiem się nie nacieszysz! Jesteś zbyt łatwym celem! Uświadom sobie, że gdyby
nie my już umarłbyś wtedy w klubie...
-Puść mnie...-
wychrypiał blondyn.
-Nie złociutki...
Obiecałam komuś, że w razie potrzeby oddam za ciebie życie, ale skoro ty masz
się tak zachowywać, sama ci je z przyjemnością odbiorę… Rozumiemy się?
Chłopak pokiwał głową.
Cala uśmiechnęła się lekko do niego.
-No! To dobrze.
Puszczę się, ale uważaj bo możesz się przewrócić...
Zrobiła tak jak powiedziała. Zabrała
swoją rękę od jego szyi. Chłopak lekko się zachwiał, ale ona załapała go zanim
zdążył upaść.
-Jesteś suką...-
wychrypiał.
-Wiem. I od teraz
chcąc nie chcąc musisz się mnie słuchać bo naprawdę cię zabiję. A uwierz mi
jestem specjalistką...- powiedziała siadając spowrotem przed komputerem.
Blondyn usiadł na fotelu i starał
się zapanować nas swoim oddechem. Przed oczami co jakiś czas pojawiały mu się
czarne plamy. Wziął głęboki wdech i wtedy sobie wszystko przypomniał.
Przypomniał sobie całą egzekucję. Przypomniał sobie wszystko co widział, z
najdrobniejszymi szczegółami.
-Miałem rację...-
powiedział słabym głosem.- Spotkaliśmy się wcześniej... Dzień przed tym jak
obudziłem się w tym klubie... Prawie nic nie pamiętałem...
-Cala spojrzała na niego
zainteresowana.
-Wyszedłem z
klubu. Już zbyt dużo wypiłem i nie chciałem, żeby kumple dalej mi polewali...
Doszedłem do magazynów. Zobaczyłem dziewczynę, która stała przy jakimś facecie,
on je nie zauważył. Schowałem się za drzewem. To byłaś ty. Pobiłaś go, a
później zabiłaś!- powiedział piskliwym głosem.- potem przyszedł jakiś inny
facet, to był Mikey. Rozmawialiście, ale nic nie słyszałem. Postanowiłem uciec,
ale się potknąłem o jakiś korzeń. Wtedy złapali mnie twoi kumple. Ty... Ty
pytałaś się mnie kim jestem. A potem urwał mi się film.
-Jestem pod
wielkim wrażeniem!- klasnęła w dłonie.- Naprawdę. A wiesz dlaczego? Bo mało kto
przeżywa spotkania ze mną.
-W takim razie
dlaczego mnie nie zabiłaś?- zapytał zaciekawiony, chociaż nie wiedział, czy
chce poznać odpowiedź.
-Nawet zabójcy
mają swoje zasady... Przestrzegamy ich bardziej niż normalni ludzie prawa. A
teraz się zamknij. Próbuje pracować...
"-A Harry?
OdpowiedzUsuńLiam zaśmiał się głośno. Jego zdaniem, Hazz miał „najładniejszą” drogę dołączenia do ich grupy.
-Hah... On po prostu zabujał się w Lou, a on w nim. "
TEN FRAGMENT JEST Z A J E B I S T Y *.*
ja chce Ziamaaaaaa ;c
No prosze ;c
tak bardzo, bardzo, BARDZO ładnie? ;c
Rozdział boski <3
C U D O