Born To Die

Born To Die

sobota, 6 lipca 2013

Rozdzial 3

§§§§§§

-Ej ty! Obudź się...- mówił jakiś nieznany męski głos.
            Chłopak niechętnie otworzył oczy. Ostrożnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Siedział na dużej, czarnej skórzanej kanapie z głową opartą na okrągłym stoliku. Dookoła otaczało go jeszcze kilka podobnych mebli. Powoli podniósł głowę lecz po chwili opuścił czując paraliżujący ból w środku. Po kilku próbach usiadł prosto. Nie tylko głowa pękała mu z bólu. Także szyja, kark i mięśnie brzucha. Próbował przypomnieć sobie kilka ostatnich godzin, ale mu to nie wychodziło. Ostatnią, rzeczą jaką pamiętał było przyjście do tego klubu, taniec z jakąś blondynką oraz kilka drinków. Później urwał mu się film. Nic nie pamiętał. Czuł się tak jakby oglądał coś z czego wycięto kilkanaście minut akcji.
-Żyjesz?- zapytał ten sam głos.
            Blondyn potarł ręką po obolałym karku. Nie miał pojęcia dlaczego go boli. Zadawał sobie pytanie co on takiego zrobił.
-Ta.- mruknął niezadowolony.- Co ja tu robię?- zapytał. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę jakie to pytanie było głupie, przecież przyszedł się tutaj zabawić.
-Chyba przesadziłeś z ilością drinków, kolego.- powiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna. Niall spojrzał na niego. Kręcone włosy, brązowe oczy, z całą pewnością przed trzydziestką. A może te włosy go tak odmładzały?- Chcesz jakaś aspirynę? Wyglądasz jakby poturbował cię jakiś pociąg...
            Blondyn skinął twierdząco głową. Mężczyzna odszedł, kierując się w stronę baru. Chłopak wziął kilka głębokich wdechów, żeby oczyścić umysł i przypomnieć sobie dlaczego wszystko go boli. Jedynym obrazem z ostatnich kilku godzin była gęsta mgła, która efektownie zasłaniała mu jego wspomnienia.
            Gdy brunet wrócił, Niall od razu połknął dwie tabletki. Powoli popijając wodę, coś mu się przypomniało. A raczej ktoś. Szczupła, czarnowłosa, dziewczyna o (chyba) niebieskich oczach. Nie wiedział jednak czy to jest wytwór jego pijanej wyobraźni, czy naprawdę ją spotkał. I w jakich okolicznościach?
-Jestem Mikey.- przedstawił się.- Zamówić ci taksówkę?
-Jak możesz? Mam pytanie.- Mikey spojrzał na niego zaciekawionym wzrokiem.- Znasz... a może widziałeś szczupłą, wysoką dziewczynę z czarnymi włosami i kolczykiem we brwi?- zapytał niepewnie.
            Po twarzy jego rozmówcy przebiegł dziwny cień, którego Niall nie umiał określić. Przez chwilę Mikey się nie odzywał.
-Wiesz... widziałem wiele takich lasek. Jestem właścicielem tego baru i robię także za barmana, wiele ich się tu przewija.
-Też racja... Może pamiętasz co ja wczoraj robiłem? Wiem, że to głupio brzmi, ale na serio nic nie pamiętam...
-Hah! Wypiłeś kilka drinków, i chyba o te kilka za dużo, tańczyłeś z kilkoma laskami potem znowu coś wypiłeś i zasnąłeś... a teraz cię budzę.- Zaśmiał się.
            Niall nie wiedział, czy ten facet mówi prawdę, ale nie miał też podstaw, żeby mu nie wierzyć. On sam miał podobne urywki wspomnień.
-Dzięki.- mruknął i powoli wstał z kanapy. Zakręciło mu się w głowie. Oparł się o ścianę, żeby się uspokoić. Ostrożnie ruszył w stronę drzwi.- Jeszcze raz dzięki.- mruknął i wyszedł z budynku.
            Oślepiło go jasne słońce. Wyjął z kieszeni telefon, lekko się do siebie uśmiechając, że nikt mu go nie zabrał. Spojrzał na godzinę. Było już prawie południe. Zaklął pod nosem. Rozejrzał się dookoła. Przed sobą zobaczył kilka magazynów i las. Zastanawiał się jakim cudem się tu znalazł. Nie miał pojęcia, gdzie się teraz znajduje. Był wdzięczny chłopakowi z klubu, że zamówił dla niego taksówkę.
            Nie całe dziesięć minut później pojechał samochód. Wsiadł do niego i podał kierowcy adres.
            Oparł głowę o chłodnął szybę. Zamknął oczy próbując się zrelaksować. Poczuł w głowie nagły ból. Przypomniał dobie coś. Las. Noc. Kilka osób. Ona. Znowu ta czarnowłosa dziewczyna. Mimo, że te urywki wspomnień były mgliste, był coraz bardziej przekonany, że to się naprawdę wydarzyło.

            Kilka godzin później chłopak niechętnie podniósł się z łóżka. Z niechęcią spojrzał na dzwoniący telefon, który leżał na fotelu. Zakręciło mu się w głowie. Zaklął pod nosem, nie lubił mieć kaca. Wiele razy już sobie obiecywał, że nie będzie pił ale mimo to zawsze sięgał po coś mocniejszego.
-Czego?- warknął nie sprawdzając nawet kto dzwoni.
-Wyluzuj! Za dwadzieścia minut na rogu...- powiedział dobrze znany mu głos po czym się rozłączył.
            Josha poznał na studiach i od razu się z nim zaprzyjaźnił. Chłopak był od niego nieco niższy o brązowych włosach i oczach w tym samym kolorze. Łatwo złapali dobry kontakt. Niall nawet nie myślał, że zaraz po rozpoczęciu nauki pozna kogoś fajnego. Od tych kilku miesięcy rzadko spędzali czas oddzielnie.
            Niechętnie poszedł do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Wyjął z szafki opakowanie tabletek przeciwbólowych. Poczym popił je wodą. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek miał tak wielkiego kaca i żeby nic nie pamiętał.
            Po szybkim prysznicu wyjął z szafki biały t- shirt i jeansy. W między czasie zrobił sobie kanapkę. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był głodny. Spojrzał na telefon. Miał jeszcze pięć minut. Ogarnął wzrokiem swoje mieszkanie, w którym niestety panował nie porządek. Sprzątnął ze stołu kilka brudnych kubków i jakieś gazety. Zebrał ubrania z podłogi poczym rzucił je na kanapę. Zabrał kluczyki do mieszkania i po chwili był już prawie na miejscu.
            Bar znajdował się dwie przecznice dalej. Był urządzony tak jak większość barów. Bordowe ściany, na środku trzy stoły do bilardu. Naprzeciwko wejścia była lata, a przy niej rząd wysokich, czarnych krzeseł.
            Niall bez zastanowienia ruszył w stronę stolika, przy którym zazwyczaj siedział z Joshem. Tak jak myślał, jego kumpel już czekał tak gdzie zawsze popijając piwo. Blondyn wzdrygnął się widząc trunek przyjaciela.
-Siema, stary.- odezwał się siadając przy stoliku.
-Hej. Gdzie cię wcięło na cały dzień?! Nudziło mi się bez ciebie!
-Wyluzuj. Balowałem...- mruknął blondyn.
-Cześć, Niall. Co podać?- zapytał rudowłosa dziewczyna, którą zdążył już dość dobrze poznać.
-Hej, Mia.- przyglądał jej się przez chwilę.- Wiesz co... może by tak cole dietetyczną?
-Się robi!- uśmiechnęła się do niego dziewczyna, po czym znikła gdzieś za ladą.
-Stary... Serio cola dietetyczna?- zapytał zdziwiony Josh.- Nic więcej?
            Blondyn przytaknął mu bez namysłu.
-Nie wiem, kim jesteś, ale przyznaj się co zrobiłeś z moim Horanem!!- powiedział spanikowany brunet.
-Już ci mówiłem, że balowałem.... i na litość boską nie drzyj się łeb mi pęka! Jeszcze nie wyleczyłem kaca.
            Josh zlustrował go wzrokiem nic nie mówiąc. Mia, przyniosła blondynowi zamówienie. Od razu upił łyk. Miał już dość tej suchości w ustach.
            Wtedy do baru weszła dziewczyna, która od razu rzuciła się Niallowi w oczy. Przypomniały mu się urywki z nocy. Ona łudząco przypominała, tamtą dziewczynę, chociaż chłopak nadal nie był pewny, czy to mu się śniło, czy tez było prawdą. Długie czarne włosy, związane w kucyk. Duże oczy, o niespotykanym niebieskim odcieniu. Karmelowa cera i kolczyk w brwi. Była ubrana w jasne jeansy i bladoróżowy t- shirt. Zajęła miejsce na drugim końcu sali.
-Na co się tak gapisz?- zapytał Josh pochylając się nas stolikiem.
            Blondyn skinął głową w stronę tajemniczej dziewczyny. Jego kumpel powędrował wzrokiem w tamtą stronę.
-Ładna...- powiedział brunet z uznaniem.- Ale jest w niej coś dziwnego…
-Wydaje mi się, że gdzieś już ją widziałem...- mruknął bardziej do siebie niż do kumpla.
            Przeczesał ręką włosy i machnął w stronę Mii prosząc o to  samo.
-Serio? Na pewno nie jest stąd...- Josh po raz kolejny spojrzał ukradkiem w stronę dziewczyny, która gdy to zauważyła wywróciła teatralnie oczami.- A może kojarzysz gdzie ją widziałeś?
-Nie... Po prostu… jakoś tak… chyba gdzieś już ją widziałem i to nie dawno…
-To idź się jej zapytaj, czy się znacie!- westchnął zirytowany Josh.
            Niall przez chwilę roztwarzał propozycję kumpla. Miał do tego mieszane uczucia. Z jednej strony chciał się dowiedzieć, czy gdzieś się już nie spotkali ale z drugiej odczuwał jakiś wewnętrzny niepokój, którego nie umiał zidentyfikować.
-To idziesz do niej czy nie?
-Co?- zapytał Niall wyrwany z myśli.- Taak... zaraz.- odpowiedział nie pewnie i jednym łykiem wypił resztę coli ze szklanki. Powoli podniósł się z krzesła.
-Powodzenia.  
            Niall tylko przytaknął twierdząco głową. I zaczął kierować siew w stronę czarnowłosej dziewczyny na drugim końcu sali. Serce zaczynało mu walić niczym młot. Nigdy wcześniej się tak nie czuł. Na ogół zagadanie do jakiejś dziewczyny nie sprawiało mu żadnego problemu. W tych sprawach zawsze był pewny siebie.
-Hej.- powiedział niepewnie, gdy znalazł się przy jej stoliku.
-Cześć.- odpowiedziała posyłając mu lekki uśmiech .
            Chłopak poczuł jak na  jego twarzy pojawia się rumieniec. Przez chwilę wpatrywał się w nią. Podobał mu się ten uśmiech i ona sama bardzo mu się spodobała. 
-Może... to głupio zabrzmi...- zaczął i wziął kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić szalejące serce.- Czy my się już gdzieś wcześniej nie spotkaliśmy?
            Przez twarz dziewczyny przebiegł cień zdenerwowania, ale szybko znikł. Odwróciła twarz w stronę okna nic nie mówiąc.
            Niall stal lekko podenerwowany czekając na jakąś odpowiedź. Nie wiedział ile czasu jej się tak przyglądał. Kilka sekund? A może kilka minut?
            W końcu odwróciła się od niego i spojrzała mu w oczy.
-Po zastanowieniu stwierdzam, że to raczej niemożliwe...- powiedziała spokojnie nie spuszczając go z oczu.
-Czy wam w czymś przeszkadzam?- powiedział jakiś głos.
            Niall spojrzał w jego stronę. Za nim stal chłopak mniej więcej jego wzrostu, o czarnych włosach, brązowych oczach i ciemnej karnacji. Miał kolczyk w jednym uchu i pół prawej w ręki pokrytej tatuażem. Blondynowi on też się wydal znajomy, ale tez nie miał pojęcia gdzie mógłby go wiedzieć.
-Nie... Już idę.- wydukał.- Sory.
            Horan z rumieńcem na twarzy odszedł od stolika i poszedł do kumpla.
-I co?- zapytał zaciekawiony Josh.
-Nic...- warknął.- twierdzi, że się nie znamy.
-Ten gościu?- Josh skinął w stronę chłopaka, siedzącego przy stoliku wraz z  tajemniczą dziewczyną. Niall wzruszył ramionami i wbił spojrzenie poza okno. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że skądś ją zna. A myśl, że nie wie skąd nie dawała mu spokoju.
-Nie wiem. Może jej chłopak?
-Oj ty biedaku.- zaśmiał się Josh.- to jeszcze raz cole?
-Nie... weź piwo.
-W końcu wraca mój dawny Horan!- zaśmiał się.- Mia! Dwa piwa proszę!- krzyknął.

§§§§§§
-Co on chciał?- spytał Zayn pochylając się nad stolikiem.
-Problem....- odpowiedziała spokojnie.- Kojarzy mnie... ale na szczęście nie wie skąd.
-Przynajmniej tyle dobrego.- westchnął chłopak...- To kto dziś prowadzi? Napił bym się czegoś.
            Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie.
-O nie! Pan, panie Malik dziś obędzie się pan jakimś sokiem. Ja biorę coś mocniejszego.- pokazała mu język.
-Haha! Nie mam prawka! Ty prowadzisz!- krzyknął z uśmiechem.
-Cholera...- westchnęła Cala.- Chcę sok pomarańczowy. A ty!- wskazała na niego palcem.- Nie wiem jak... ale prawko zaczynasz robić w przyszłym tygodniu! Mówię poważnie, ja ci to załatwię.- warknęła.
-Jasne.- zaśmiał się triumfalnie Zayn.

-Ja tym czasem napiszę do chłopaków, żeby przyjechali. Jestem padnięta.

2 komentarze:

  1. Zaczyna się robić ciekawie xd
    Końcówka najlepsza haha <3
    Rozdział jak zawsze świetny :)
    Znowu nie mam się do czego przyczepić ;p

    OdpowiedzUsuń