§§§§§§
-Ej ty! Obudź się...- mówił jakiś
nieznany męski głos.
Chłopak
niechętnie otworzył oczy. Ostrożnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Siedział na
dużej, czarnej skórzanej kanapie z głową opartą na okrągłym stoliku. Dookoła
otaczało go jeszcze kilka podobnych mebli. Powoli podniósł głowę lecz po chwili
opuścił czując paraliżujący ból w środku. Po kilku próbach usiadł prosto. Nie
tylko głowa pękała mu z bólu. Także szyja, kark i mięśnie brzucha. Próbował
przypomnieć sobie kilka ostatnich godzin, ale mu to nie wychodziło. Ostatnią,
rzeczą jaką pamiętał było przyjście do tego klubu, taniec z jakąś blondynką
oraz kilka drinków. Później urwał mu się film. Nic nie pamiętał. Czuł się tak
jakby oglądał coś z czego wycięto kilkanaście minut akcji.
-Żyjesz?- zapytał ten sam głos.
Blondyn
potarł ręką po obolałym karku. Nie miał pojęcia dlaczego go boli. Zadawał sobie
pytanie co on takiego zrobił.
-Ta.- mruknął niezadowolony.- Co ja
tu robię?- zapytał. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę jakie to pytanie było
głupie, przecież przyszedł się tutaj zabawić.
-Chyba przesadziłeś z ilością
drinków, kolego.- powiedział z lekkim uśmiechem mężczyzna. Niall spojrzał na
niego. Kręcone włosy, brązowe oczy, z całą pewnością przed trzydziestką. A może
te włosy go tak odmładzały?- Chcesz jakaś aspirynę? Wyglądasz jakby poturbował
cię jakiś pociąg...
Blondyn
skinął twierdząco głową. Mężczyzna odszedł, kierując się w stronę baru. Chłopak
wziął kilka głębokich wdechów, żeby oczyścić umysł i przypomnieć sobie dlaczego
wszystko go boli. Jedynym obrazem z ostatnich kilku godzin była gęsta mgła,
która efektownie zasłaniała mu jego wspomnienia.
Gdy
brunet wrócił, Niall od razu połknął dwie tabletki. Powoli popijając wodę, coś
mu się przypomniało. A raczej ktoś. Szczupła, czarnowłosa, dziewczyna o (chyba)
niebieskich oczach. Nie wiedział jednak czy to jest wytwór jego pijanej
wyobraźni, czy naprawdę ją spotkał. I w jakich okolicznościach?
-Jestem Mikey.- przedstawił się.-
Zamówić ci taksówkę?
-Jak możesz? Mam pytanie.- Mikey spojrzał
na niego zaciekawionym wzrokiem.- Znasz... a może widziałeś szczupłą, wysoką
dziewczynę z czarnymi włosami i kolczykiem we brwi?- zapytał niepewnie.
Po
twarzy jego rozmówcy przebiegł dziwny cień, którego Niall nie umiał określić.
Przez chwilę Mikey się nie odzywał.
-Wiesz... widziałem wiele takich
lasek. Jestem właścicielem tego baru i robię także za barmana, wiele ich się tu
przewija.
-Też racja... Może pamiętasz co ja
wczoraj robiłem? Wiem, że to głupio brzmi, ale na serio nic nie pamiętam...
-Hah! Wypiłeś kilka drinków, i
chyba o te kilka za dużo, tańczyłeś z kilkoma laskami potem znowu coś wypiłeś i
zasnąłeś... a teraz cię budzę.- Zaśmiał się.
Niall
nie wiedział, czy ten facet mówi prawdę, ale nie miał też podstaw, żeby mu nie
wierzyć. On sam miał podobne urywki wspomnień.
-Dzięki.- mruknął i powoli wstał z
kanapy. Zakręciło mu się w głowie. Oparł się o ścianę, żeby się uspokoić.
Ostrożnie ruszył w stronę drzwi.- Jeszcze raz dzięki.- mruknął i wyszedł z
budynku.
Oślepiło
go jasne słońce. Wyjął z kieszeni telefon, lekko się do siebie uśmiechając, że
nikt mu go nie zabrał. Spojrzał na godzinę. Było już prawie południe. Zaklął
pod nosem. Rozejrzał się dookoła. Przed sobą zobaczył kilka magazynów i las.
Zastanawiał się jakim cudem się tu znalazł. Nie miał pojęcia, gdzie się teraz
znajduje. Był wdzięczny chłopakowi z klubu, że zamówił dla niego taksówkę.
Nie
całe dziesięć minut później pojechał samochód. Wsiadł do niego i podał kierowcy
adres.
Oparł
głowę o chłodnął szybę. Zamknął oczy próbując się zrelaksować. Poczuł w głowie
nagły ból. Przypomniał dobie coś. Las. Noc. Kilka osób. Ona. Znowu ta
czarnowłosa dziewczyna. Mimo, że te urywki wspomnień były mgliste, był coraz
bardziej przekonany, że to się naprawdę wydarzyło.
Kilka
godzin później chłopak niechętnie podniósł się z łóżka. Z niechęcią spojrzał na
dzwoniący telefon, który leżał na fotelu. Zakręciło mu się w głowie. Zaklął pod
nosem, nie lubił mieć kaca. Wiele razy już sobie obiecywał, że nie będzie pił
ale mimo to zawsze sięgał po coś mocniejszego.
-Czego?- warknął nie sprawdzając
nawet kto dzwoni.
-Wyluzuj! Za dwadzieścia minut na
rogu...- powiedział dobrze znany mu głos po czym się rozłączył.
Josha
poznał na studiach i od razu się z nim zaprzyjaźnił. Chłopak był od niego nieco
niższy o brązowych włosach i oczach w tym samym kolorze. Łatwo złapali dobry
kontakt. Niall nawet nie myślał, że zaraz po rozpoczęciu nauki pozna kogoś
fajnego. Od tych kilku miesięcy rzadko spędzali czas oddzielnie.
Niechętnie
poszedł do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Wyjął z szafki
opakowanie tabletek przeciwbólowych. Poczym popił je wodą. Nie pamiętał, żeby
kiedykolwiek miał tak wielkiego kaca i żeby nic nie pamiętał.
Po
szybkim prysznicu wyjął z szafki biały t- shirt i jeansy. W między czasie zrobił
sobie kanapkę. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był głodny. Spojrzał
na telefon. Miał jeszcze pięć minut. Ogarnął wzrokiem swoje mieszkanie, w
którym niestety panował nie porządek. Sprzątnął ze stołu kilka brudnych kubków
i jakieś gazety. Zebrał ubrania z podłogi poczym rzucił je na kanapę. Zabrał
kluczyki do mieszkania i po chwili był już prawie na miejscu.
Bar
znajdował się dwie przecznice dalej. Był urządzony tak jak większość barów.
Bordowe ściany, na środku trzy stoły do bilardu. Naprzeciwko wejścia była lata,
a przy niej rząd wysokich, czarnych krzeseł.
Niall
bez zastanowienia ruszył w stronę stolika, przy którym zazwyczaj siedział z
Joshem. Tak jak myślał, jego kumpel już czekał tak gdzie zawsze popijając piwo.
Blondyn wzdrygnął się widząc trunek przyjaciela.
-Siema, stary.- odezwał się
siadając przy stoliku.
-Hej. Gdzie cię wcięło na cały
dzień?! Nudziło mi się bez ciebie!
-Wyluzuj. Balowałem...- mruknął
blondyn.
-Cześć, Niall. Co podać?- zapytał
rudowłosa dziewczyna, którą zdążył już dość dobrze poznać.
-Hej, Mia.- przyglądał jej się
przez chwilę.- Wiesz co... może by tak cole dietetyczną?
-Się robi!- uśmiechnęła się do
niego dziewczyna, po czym znikła gdzieś za ladą.
-Stary... Serio cola dietetyczna?-
zapytał zdziwiony Josh.- Nic więcej?
Blondyn
przytaknął mu bez namysłu.
-Nie wiem, kim jesteś, ale przyznaj
się co zrobiłeś z moim Horanem!!- powiedział spanikowany brunet.
-Już ci mówiłem, że balowałem.... i
na litość boską nie drzyj się łeb mi pęka! Jeszcze nie wyleczyłem kaca.
Josh
zlustrował go wzrokiem nic nie mówiąc. Mia, przyniosła blondynowi zamówienie.
Od razu upił łyk. Miał już dość tej suchości w ustach.
Wtedy
do baru weszła dziewczyna, która od razu rzuciła się Niallowi w oczy.
Przypomniały mu się urywki z nocy. Ona łudząco przypominała, tamtą dziewczynę,
chociaż chłopak nadal nie był pewny, czy to mu się śniło, czy tez było prawdą.
Długie czarne włosy, związane w kucyk. Duże oczy, o niespotykanym niebieskim
odcieniu. Karmelowa cera i kolczyk w brwi. Była ubrana w jasne jeansy i
bladoróżowy t- shirt. Zajęła miejsce na drugim końcu sali.
-Na co się tak gapisz?- zapytał
Josh pochylając się nas stolikiem.
Blondyn
skinął głową w stronę tajemniczej dziewczyny. Jego kumpel powędrował wzrokiem w
tamtą stronę.
-Ładna...- powiedział brunet z
uznaniem.- Ale jest w niej coś dziwnego…
-Wydaje mi się, że gdzieś już ją
widziałem...- mruknął bardziej do siebie niż do kumpla.
Przeczesał
ręką włosy i machnął w stronę Mii prosząc o to
samo.
-Serio? Na pewno nie jest stąd...-
Josh po raz kolejny spojrzał ukradkiem w stronę dziewczyny, która gdy to
zauważyła wywróciła teatralnie oczami.- A może kojarzysz gdzie ją widziałeś?
-Nie... Po prostu… jakoś tak… chyba
gdzieś już ją widziałem i to nie dawno…
-To idź się jej zapytaj, czy się
znacie!- westchnął zirytowany Josh.
Niall
przez chwilę roztwarzał propozycję kumpla. Miał do tego mieszane uczucia. Z
jednej strony chciał się dowiedzieć, czy gdzieś się już nie spotkali ale z
drugiej odczuwał jakiś wewnętrzny niepokój, którego nie umiał zidentyfikować.
-To idziesz do niej czy nie?
-Co?- zapytał Niall wyrwany z
myśli.- Taak... zaraz.- odpowiedział nie pewnie i jednym łykiem wypił resztę
coli ze szklanki. Powoli podniósł się z krzesła.
-Powodzenia.
Niall
tylko przytaknął twierdząco głową. I zaczął kierować siew w stronę czarnowłosej
dziewczyny na drugim końcu sali. Serce zaczynało mu walić niczym młot. Nigdy
wcześniej się tak nie czuł. Na ogół zagadanie do jakiejś dziewczyny nie
sprawiało mu żadnego problemu. W tych sprawach zawsze był pewny siebie.
-Hej.- powiedział niepewnie, gdy
znalazł się przy jej stoliku.
-Cześć.- odpowiedziała posyłając mu
lekki uśmiech .
Chłopak
poczuł jak na jego twarzy pojawia się
rumieniec. Przez chwilę wpatrywał się w nią. Podobał mu się ten uśmiech i ona
sama bardzo mu się spodobała.
-Może... to głupio zabrzmi...-
zaczął i wziął kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić szalejące serce.- Czy my
się już gdzieś wcześniej nie spotkaliśmy?
Przez
twarz dziewczyny przebiegł cień zdenerwowania, ale szybko znikł. Odwróciła
twarz w stronę okna nic nie mówiąc.
Niall
stal lekko podenerwowany czekając na jakąś odpowiedź. Nie wiedział ile czasu
jej się tak przyglądał. Kilka sekund? A może kilka minut?
W
końcu odwróciła się od niego i spojrzała mu w oczy.
-Po zastanowieniu stwierdzam, że to
raczej niemożliwe...- powiedziała spokojnie nie spuszczając go z oczu.
-Czy wam w czymś przeszkadzam?-
powiedział jakiś głos.
Niall
spojrzał w jego stronę. Za nim stal chłopak mniej więcej jego wzrostu, o
czarnych włosach, brązowych oczach i ciemnej karnacji. Miał kolczyk w jednym
uchu i pół prawej w ręki pokrytej tatuażem. Blondynowi on też się wydal
znajomy, ale tez nie miał pojęcia gdzie mógłby go wiedzieć.
-Nie... Już idę.- wydukał.- Sory.
Horan
z rumieńcem na twarzy odszedł od stolika i poszedł do kumpla.
-I co?- zapytał zaciekawiony Josh.
-Nic...- warknął.- twierdzi, że się
nie znamy.
-Ten gościu?- Josh skinął w stronę
chłopaka, siedzącego przy stoliku wraz z
tajemniczą dziewczyną. Niall wzruszył ramionami i wbił spojrzenie poza
okno. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że skądś ją zna. A myśl, że nie wie skąd
nie dawała mu spokoju.
-Nie wiem. Może jej chłopak?
-Oj ty biedaku.- zaśmiał się Josh.-
to jeszcze raz cole?
-Nie... weź piwo.
-W końcu wraca mój dawny Horan!-
zaśmiał się.- Mia! Dwa piwa proszę!- krzyknął.
§§§§§§
-Co on chciał?- spytał Zayn
pochylając się nad stolikiem.
-Problem....- odpowiedziała
spokojnie.- Kojarzy mnie... ale na szczęście nie wie skąd.
-Przynajmniej tyle dobrego.-
westchnął chłopak...- To kto dziś prowadzi? Napił bym się czegoś.
Dziewczyna
zaśmiała się dźwięcznie.
-O nie! Pan, panie Malik dziś
obędzie się pan jakimś sokiem. Ja biorę coś mocniejszego.- pokazała mu język.
-Haha! Nie mam prawka! Ty
prowadzisz!- krzyknął z uśmiechem.
-Cholera...- westchnęła Cala.- Chcę
sok pomarańczowy. A ty!- wskazała na niego palcem.- Nie wiem jak... ale prawko
zaczynasz robić w przyszłym tygodniu! Mówię poważnie, ja ci to załatwię.-
warknęła.
-Jasne.- zaśmiał się triumfalnie
Zayn.
-Ja tym czasem napiszę do
chłopaków, żeby przyjechali. Jestem padnięta.
Zaczyna się robić ciekawie xd
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza haha <3
Rozdział jak zawsze świetny :)
Znowu nie mam się do czego przyczepić ;p
Och... ;c na pewno nic nie znajdziesz?? ;c
Usuń