Calla siedziała w swoim gabinecie i
nanosiła ostatnie poprawki na wstępną umowę. Zerkając to na komputer, to na
pomazane kartki. Westchnęła ciężko, gdy już chyba po raz setny tego dnia
zrobiła ten sam błąd. Odchyliła się do tyłu, wypuszczając ze świstem powietrze.
Spojrzała za okno, za którym była śliczna pogoda. Świeciło słońce, nie było ani
jednej ciemnej chmury ani wiatru. Było po prostu cudownie. Przed domem panował
idealny spokój, który zaczął jej się udzielać. Upiła łyk zimnej, świeżej
lemoniady, którą zrobił Harry i z niechęcią spojrzała na swojego laptopa.
Po chwili usłyszała silnik
samochodu. Zaklęła w duchu. Od razu wiedziała kto to.
Od tej akcji z Niallem minęły dwa
dni, a Erik nie przyjechał. Miała na dzieje, że już do tego nie dojdzie. Myliła
się.
-A więc to tak kurwa
pracujesz?!- krzyknął Erik wpadając do jej gabinetu i zatrzaskując za sobą
drzwi.
Calla oderwała wzrok od monitora.
Bez żadnych emocji spojrzała na swojego narzeczonego.
Erik stał nad nią z założonymi
rękami i lustrował uważnie wzrokiem.
-Gdy do ciebie
dzwonię, mówisz, że jesteś zajęta, że masz dużo pracy w firmie i jeszcze tego
dzieciaka musisz pilnować! Przymykałem na to oko!- uderzył pięścią w biurko, za
którym siedziała dziewczyna.
Oddychał szybko i ze wściekłością
patrzył na swoją wybrankę.
-Ale to już
koniec! Słyszysz? Ko- niec!
-Och! Tak nagle
zaczęło ci zależeć?- starała się mówić spokojnie, ale tak naprawdę miała ochotę
wstać i go zabić. Wstała spokojnie i podeszła na drugą stronę biurka. Jeszcze
panowała nad swoimi emocjami, ale z trudem. Sam jego widok sprawiał, że się
denerwowała, nie tak jak to mają zakochane pary. Była zdenerwowana do tego
stopnia, że miała ochotę wziąć pierwszy lepszy nuż i poderznąć mu gardło. Nie
mogła. Niestety. Musiała być uległa ale jej to nie wychodziło. Miała swoją dumę
i waleczny charakter a to była jedna z tych sytuacji, kiedy musiała nad sobą
panować. To było przyczyną jej gniewu.
-Staram się! Ale
ty mi to skutecznie utrudniasz! Twierdzisz, że pracujesz? Tak? To jest twój
sposób na pracę?! Obściskiwanie się na masce samochodu z jakimś pieprzonym
gówniarzem, w miejscu publicznym?! Co do cholery z tobą nie tak?! Zachowujesz
się jak mała pierdolona dziwka!- wysyczał jej do ucha.
Calla nie wytrzymała i pchnęła go z
całej siły. Erik, mimo że był silny i wyższy od niech cofnął się chwiejnym
krokiem do tyłu.
Jednym ruchem wyjęła z kieszenie
nieduży nóż, z którym się nigdy nie rozstawała i przytknęła go do szyi
narzeczonego.
-A czy ten twój
przyjaciel powiedział ci, że byliśmy ścigani a potem jak chcieliśmy ukraść
samochód, żeby przed nimi zwiać prawie nakryły nas gliny? Nie, no bo kurwa po
co?!- mocniej przycisnęła czubek noża do jego skóry. Powodując tym samym, że
jej chłopak lekko jęknął z bólu.- Tobie, przecież, byłoby na rękę gdyby mnie
zamknęli.- krzyknęła dociskając mocniej nóż.- Dostałbyś sporą część firmy, moją
bandę i tak dalej… Nie ze mną te numery koleś! Nie jestem taka głupia na jaka
wyglądam!- krzyknęła, gwałtownie zabierając rękę przez co lekko go zadrapała.
Odwróciła się. Chciała się uspokoić.
Wiedziała, że gdyby jeszcze chwilę stałaby z nożem przy jego szyi nie
zawahałaby się, żeby mu upuścić trochę krwi, a nie skończyłoby się na
niewielkim zadrapaniu. Jednak nie chciała mieć problemów. A to był najlepszy
moment, żeby się wycofać.
Erik stał zaskoczony jej postawą i tonem a także informacją, więc
mogła spokojnie się wycofać. Kiedy starała się uspokoić, poczuła silne
szarpnięcie. Nawet nie zauważyła kiedy jej narzeczony zacisnął rękę na jej
ramieniu, z taką siłą, że chciała krzyknąć z bólu ale się powstrzymała. Z
trudem.
-Słuchaj
słońce...- wysyczał jej do ucha, głosem pełnym jadu.- Koniec tego. Tolerowałem
twoje zachowanie, ale już przegięłaś. Jesteś tylko moja!- podniósł ton.- Nikt
inny nie może cię dotykać. Należysz do mnie i masz robić to co ci karzę! Czy ci
się to podoba czy nie! Od zaraz, będziesz na każdy mój telefon, będziesz robić
to co ci karzę.
Jeszcze mocniej ścisnął jej ramię.
-Rozumiesz? To, że
masz swoje dodatkowe przywileje, nie zwalnia cię z tego, że jesteś moją
narzeczoną.
Calla szarpnęła się mocno, próbując
wyrwać się z jego uścisku. Na nic. Zrobiła to ponownie. Tym razem jej się
udało, ale prawie upadła.
-Twoja?- zaśmiała
się wyrzucając ręce do góry.- Twoja to ja będę tylko na papierze... o ile w
ogóle dożyje tego dnia.- wysyczała.
-Ty już należysz
do mnie!- warknął podchodząc do niej, ponownie zaciskając palce na jej
ramieniu.- Papiery to tylko kwestia czasu, suko...
-Calla, wszystko w
porządku?- odezwał się Liam.
Chłopak już od dłuższej chwili
przyglądał się tej scenie. Miał ochotę ich rozdzielić, ale wiedział, że nie
może. To była sprawa między jego
przyjaciółką a narzeczonym. Już nie raz był świadkiem ich kłótni. Ta
przebiegała w miarę łagodnie. Parę razy doszło do rozlewu krwi. Na ogół stara
się nie dopuścić do tego, więc wkracza do akcji w odpowiednim momencie. Doskonale znał Callę i wiedział ile ją to
kosztuje, żeby nie wbić mu noża prosto w serce. Z resztą sam chciał to zrobić.
-Co jest grane?-
pojawił się nagle Harry.- Nie no... jak zwykle lubisz mi popsuć humor...- mruknął.
Wszyscy od razu zorientowali się, że to tyczy się Erika, on sam także.
-Zamknij się
gówniarzu... Rozmawiam z narzeczoną!- ryknął nie odrywając wzroku od Calli.
-Rozmowa? Taa…
Jasne...- chciał podejść do dziewczyny, ale Liam go powstrzymał.
-To jeszcze nie
koniec!- warknął Erik.
Gdy puścił jej ramie, skierował się
w stronę drzwi.
-Trafisz, czy mam
cię odprowadzić?- zapytał Harry szorstkim głosem.- Lepiej odprowadzę, bo
jeszcze zabłądzisz. Już za długo tu jesteś.- uśmiechnął się szeroko.
Erik zignorował to co mówił Harry i
skierował się korytarzem w stronę drzwi.
-Dobrze się
czujesz?- zapytał Liam, podchodząc do przyjaciółki. Ta jedynie oparła głowę na
jego klatce piersiowej i ze świstem wypuściła powietrze z płuc.
Starała się uspokoić, ale jej to nie
wychodziło. Nie lubiła, gdy ktoś traktował ją jak przedmiot. Nie nawiedziła
tego, że tak już będzie wyglądało jej życie za parę miesięcy.
Liam delikatnie głaskał ją po
plecach. Wiedział, że ją to uspokaja. Wiele razy zastanawiało go, dlaczego gdy
on to robi, zawsze ją to uspokaja. Gdyby robił to Harry, nie byłoby takiego
efektu. Kiedy dziewczyna się od niego odsunęła uważnie jej się przyjrzał.
-Już lepiej.-
powiedziała z uśmiechem.
Payne jednak wiedział, że nie był on
szczery. Ostrożnie zsunął z jej ramienia bluzkę. W miejscu, gdzie Erik ja
trzymał, były widoczne zaczerwienienia. Na jej skórze widniały czerwone ślady
po jego dłoni, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej fioletowe.
-Nie zejdzie ci to
szybko.- mruknął chłopak, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie rozumiał jak tak
można traktować dziewczynę, nie wspominając o tym, że narzeczoną.
-Nie mogłem
znaleźć lodu.- powiedział Harry, podając jej mrożonkę.
-Marchewka z
groszkiem? Serio?- zaśmiał się Liam.
Dziewczyna przyłożyła zimny woreczek
do ramienia. Cicho syknęła, gdy chłodna powierzchnia dotknęła jej ciała.
-Pieprzony dupek.-
podsumował Harry, wychodząc z jej gabinetu.
-Jak będziesz
czegoś potrzebować to mnie zawołaj.- Liam ucałował ją w czoło i odwrócił się do
drzwi.- Ja dziś pojadę do Nialla. Ty lepiej odpocznij.
Dziewczyna lekko skinęła głową. Nie
lubiła, gdy któryś z przyjaciół mówił jej co ma robić, ale dziś nie chciała się
kłócić. Wiedziała, że Payne nie kazał jej zostać bez powodu. Była zbyt
rozdrażniona. A nie chciała z błahego powodu rozerwać blondyna na strzępy.
-Li!- zawołała.-
Dzięki.- Uśmiechnęła się. Tym razem szczerze.
Opadła ciężko na kanapę, która stała
naprzeciw wyjścia na taras. Wbiła swój wzrok w las rozciągający się za oknem.
Zdjęła woreczek z mrożonką z ramienia i skrzywiła się na widok wielkiego sińca.
Wyciągnęła nogi. Wzięła kilka głębokich wdechów. Cieszyła się, że tą „rozmowę”
miała już za sobą. Cieszyła się także z tego, iż jeszcze nie zabiła Erika
chociaż nie raz o tym marzyła. Gdy zaczęła się powoli odprężać zamknęła oczy.
Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła.
§§§§§§
-Stary, co się z
tobą dzieje? Od paru dni zachowujesz się jak jakiś nastolatek, albo jakbyś
przeleciał Merlin Monroe.- zaśmiał się Louis stawiając przed Niallem szklankę z
zimną colą.
-Dzięki.- mruknął
Niall, wpatrując się w ekran wyłączonego telewizora.
Louis usiadł obok niego na kanapie i
przez chwilę przyglądał mu się w ciszy. Zastanawiał się, co jest przyczyną
zamyślenia oraz lekkiego uśmiechu na twarzy blondyna.
-Powiesz mi w
końcu?- zaczął marudzić starszy chłopak, ale Niall i tak nie zwracał na niego
większej uwagi. Teraz swój wzrok przeniósł na obraz wiszący nad telewizorem.
Dopiero teraz zobaczył, że przedstawia on psa biegnącego przez łąkę. Pokręcił z
niedowierzaniem głową. Wynajmował to mieszkanie prawie od roku, zgodnie z
prośbą właścicielki, nie zmieniał zbyt wiele, a dopiero teraz zwrócił uwagę na
obraz. W ogóle dopiero teraz go zauważył!
-Niall, do
cholery!- krzyknął Tomlinson, jak to miał w zwyczaju, gdy go ktoś ignorował.
-Co ty chcesz?-
jęknął blondyn.
-Co się z tobą
dzieje? Od paru dni jesteś jakiś taki... inny?
-Zdaje ci się…
Niall machnął ręką i upił łyk
napoju.
-Nie chcesz mi
powiedzieć? Dobra! Sam do tego dojdę.
Horan uniósł zaciekawiony brew.
Ukosem spoglądał na siedzącego obok chłopaka z potarganymi włosami. Traktował
go jak członka rodziny, jak swojego brata.
-Zachowujesz się
jakoś tak od trzech? Nie, nie czterech dni.- Louis zaczął myśleć na głos.- Co
się działo te cztery dni temu... Nic szczególnego... Matko, przecież wtedy was
śledzili a ja z Harrym miałem odstawić jakiś samochód do Północnego Londynu.
Byłeś wtedy z Callą.- chłopak spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.- O
cholera! Niall, nie wiem co się wtedy działo, poza oficjalną wersją, ale nie
brnij w to młody!
-Nic nie rozumiem?
Poza tym nic się nie stało.- wzruszył ramionami.
-Nic się nie
stało?! Ha! Komu chcesz to wmówić? Ślinisz się jak pies na kiełbasę! I obawiam
się, że wiem kto jest tą „kiełbasą”
Dźwięczny śmiech Nialla rozniósł się
po całym mieszkaniu. W normalnych warunkach Louis zaczął by się śmiać, bo
śmiech jego kumpla był zaraźliwy, ale tym razem był poważny, gdyby zobaczył go
Zayn, stwierdziłby, że jest chory.
-Niall, co się
wtedy działo? Pytam poważnie i oczekuję takiej samej odpowiedzi.
Blondyn słysząc poważny ton,
przestał się śmiać.
-Uprzedzając twoje
pytanie, tak czuje się dobrze, a teraz kurwa mów!
-Weź wyluzuj...-
upił łyk coli.- No to nas ścigali, więc zwialiśmy metrem...
-To wiem! Co
dalej?!
-Jesteś gorszy niż
baba w ciąży!
Louis wzruszył lekko ramionami.
-Calla chciała
ukraść samochód, żebyśmy mogli zwiać. Kazała mi stanąć na rogu ulicy i pilnować
czy nikt nie idzie. Na początku nic się
nie działo, ale później zobaczyłem dwóch policjantów. Spanikowałem i pobiegłem do
niej. Ta popchnęła mnie na samochód i usiadła na mnie okrakiem, i zaczęła mnie
całować.- powiedział Niall, spuszczając głowę lekko się przy tym uśmiechając. W
brew temu co się działo, ten moment, zaliczał to najfajniejszych jakie przeżył
od ostatnich kilku tygodni.
-O cholera!- Lou
zakrył usta dłonią.- Kurwa! Ja jebie! O cholera!- parzył na blondyna z
niedowierzaniem. Spodziewał się wielu rzeczy, że poznał jakąś laskę, że miał
lufę przy głowie, ale nie tego! Nawet nie pomyślał o czymś takim!- O kurrr... i
jak to się skończyło?
-No przyszli
policjanci, powiedzieli żebyśmy nie obściskiwali się w miejscu publicznym.
Calla sprzedała im bajkę, że jestem jej chłopakiem, który przyjechał po paru
miesiącach zza granicy, oni kazali nam odjechać. Na szczęście już zdążyła
otworzyć drzwi, w dodatku w środku ktoś zostawił kluczyki. Jakiś cud...
-Niall… ty lecisz
na Callę…- Louis patrzył na niego przerażony.
-No i co z tego?-
wzruszył ramionami Niall.
-Ty nic nie
rozumiesz? Po pierwsze to nie jest dziewczyna dla ciebie. Po drugie jest
zajęta. Po trzecie jesteś jej podopiecznym, a zasady mówią „żadnych romansów z
potencjalnymi ofiarami lub podopiecznymi” to nie miałby prawa bytu. Po czwarte
nasz świat jest całkiem inny. Po piąte mamy inne zasady. Podsumowując. Daj
sobie z nią spokój. Mówię to jako przyjaciel was obojga!
-Czy to dziwne, że
na nią lecę? Jest przecież ładna i seksowna. A tak dla twojej informacji, wiem,
że jest zajęta, to po pierwsze. Po drugie nic do niej nie czuje.- powiedział
spokojnie, choć czuł, że nie do końca mówi prawdę.
Tomlinson przyjrzał mu się uważnie.
Miał wątpliwości, zwłaszcza co do ostatniego zdania. Nie była to jednak jego
sprawa, więc postanowił odpuścić.
-Mówiłem poważnie.
Tak na zaś... Nie brnij w to… To nie wyjdzie ci na zdrowie.
-Zrozumiałem…-
jęknął.- Naprawdę!
-To dobrze.- Lou
westchnął.- Nie ma dziś jakiegoś meczu?
***
Calla wysiadła z samochodu i
rozejrzała się dookoła sprawdzając czy nie ma kogoś podejrzanego. Nic nie
zauważyła. Zdjęła okulary przeciw słoneczne i zaczęła się nimi bawić. Nie
chciała iść do Nialla sama, więc poprosiła Zayna, żeby jej towarzyszył. Musiała
więc na niego poczekać. Była już do tego przyzwyczajona. Taka była natura jej
kumpla.
Stała oparta o maskę swojego Audi
gdy poczuła wibracje w kieszeni swoich spodni, oznaczającą nowa wiadomość.
Pokręciła z dezaprobatą głową widząc, że nadawcą jest Malik. Nawet nie
sprawdzała co napisał. Była pewna, że z treści dowie się, że on się spóźni.
Westchnęła ciężko, odchylając głowę do tyłu. Przeczesała ręką włosy. Pilotem
zasunęła samochód i ruszyła w stronę klatki schodowej, w której mieszkał
blondyn.
Chwilę później stała już pod
drzwiami Nialla. Zapukała. Przez chwilę nic się nie działo. Nic nie było
słychać. Zapukała ponownie. Nic. Gdy już chciała otworzyć zamek wsuwką do
włosów, drzwi otworzył Harry.
-Długo mam
czekać?!- warknęła.
Harry tylko wzruszył ramionami i
wpuścił ją do środka. Kiedy dziewczyna zobaczyła, że chłopak trzyma w swojej
dłoni pistolet wywróciła oczami. Jednak jej uwagę przykuło coś, a raczej ktoś,
kogo teoretycznie nie powinno być.
-Tommo, a ty tu
czego szukasz?- zapytała opierając się o ścianę.
Louis uśmiechnął się łobuzersko,
ruszając brwiami.
-No jak to?
Szukałem swojego chłopaka. Kto wie, kto zechce mi go porwać. Nie, żeby coś ale
to jedno z największych ciach w całej Anglii!- krzyknął Louis, obejmując w
pasie Harry’ego, który jedynie się zaśmiał.
-Matko! Calla! Jak
dobrze, ze jesteś! Zwariuje z tyli debilami! To oni mieli pilnować mnie, a nie
ja ich!- krzyknął oburzony Niall, wychodząc ze swojej sypialni.
Dziewczyna skrzyżowała ręce na
piersi i podejrzliwym wzrokiem spojrzała na swoich przyjaciół, którzy teraz
wpatrywali się teraz w swoje buty.
Niall widząc, że ta dwójka nic nie
powie, zaczął się śmiać.
-Ta banda debili
chciała urządzić orgie w moim salonie! A potem wylali na mój ulubiony t- shirt
sok porzeczkowy, gdy miziali się na tej o to sofie!- wskazał mebel i swoją
bluzkę, na której była wielka czerwona plama, poczym zniknął w łazience.
-Chłopaki, co ja
wam mówiłam?- spojrzała na nich uważnie Calla.- Jeżeli się nie ogarniecie się,
to ja już się o to postaram, żebyście nie mieli jak się spotkać, poza
wyznaczonymi przeze mnie terminami.- mruknęła dźgając Harry’ego w pierś.-
Rozumiemy się?
-Tak! Jasne, ale
weź wyluzuj!- odezwał się Louis.- Horan dramatyzuje.
-No właśnie.-
przytaknął chłopak z lokami na głowie.
Calla westchnęła ciężko.
Zastanawiała się, dlaczego oni czasami muszą zachowywać się jak zakochani
nastolatkowie.
-Dobra dzieci,
zmywajcie się zanim wam zrobię krzywdę!- machnęła ręka pokazując drzwi.
Louis i Harry zaśmiali się podeszli
do swojej szefowej i pocałowali ją w policzek. Jeden z jednej strony a drugi z
drugiej.
-Dzięki słońce.-
powiedzieli równocześnie!
Gdy odwrócili się w stronę drzwi,
klepnęła Louisa w tyłek.
-Calla, wiesz że
cię kocham ale ręce przy sobie bo nie ręczę!- mruknął Harry.- Jego tyłek należy
do mnie!- powiedział jej na ucho, gdy Lou był już za drzwiami.
-Weź spieprzaj...
nie chce znać szczegółów!- popchnęła go.
Calla zaliczała się do bardzo
tolerancyjnych osób ale mimo wszystko o pewnych rzeczach z gejowskiego życia
jej przyjaciół wolała nie wiedzieć.
Jak tylko Harry znalazł się za
progiem zatrzasnęła za nim drzwi. Wiedziała, że będzie musiała z nimi jeszcze
raz porozmawiać. Miała nadzieje, że oni tylko chcieli wkurzyć Nialla, który im
kiedyś oznajmił, iż przy nim mają się pilnować.
-Niall, żyjesz
jeszcze?- krzyknęła Calla, kierując się w stronę kuchni. Na zewnątrz panował
straszny ukrop, a jej się chciało pić. Po tylu godzinach, które spędziła w tym
mieszkaniu czuła się jakby była u siebie.
Chłopak nie odpowiedział.
Wzruszyła ramionami i zaczęła
przeszukiwać po kolei wszystkie szafki w niedużym pomieszczeniu. Jakiś tydzień
wcześniej, blondyn zrobił dobrą jej mrożoną herbatę, której teraz szukała. Po
przejrzeniu wszystkich możliwych zakamarków kuchni, poddała się. Usiadła na
krześle i zaczęła pukać paznokciami w blat stołu. Nie siedziała tak jedna zbyt
długo. Wstała i podeszła do szafki, w której były schowane szklanki.
-Czego szukałaś?-
zapytał Niall opierając się o ścianę i trzymając w ręce czystą koszulkę.
Calla sięgnęła na najwyższą półkę po
jej ulubioną szklankę. Bluzka zsunęła się z jej ramienia, a Niall zauważył
wielkiego siniaka. Bez zastanawiania podszedł do niej i delikatnie zsunął rękaw
jej t- shitru, aby zobaczyć jak duży był krwiak.
-Kto ci to
zrobił?- zapytał Niall. Jego wzrok natychmiastowo pociemniał.
Dziewczyna szybko naciągnęła bluzkę
na ramie.
-Wiesz kim jestem…
Nie musisz wiedzieć nic więcej…- mruknęła stawiając szklankę na blacie.
-Wiem.- stwierdził
krótko i odwrócił ją twarzą do siebie.- Ale wiem, że sama sobie tego nie
zrobiłaś, a to ci tak szybko nie zejdzie.
Spojrzał jej głęboko w oczy. Calla
chciała odwrócić wzrok, lecz z nieznanych jej przyczyn nie mogła. Zastanawiała
się co mu odpowiedzieć czy po prostu się od niego odsunąć zostawiając go
niczego nieświadomym.
Kiedy chciała mu odpowiedzieć, żeby
się nie interesował rozległo się głośne pukanie do drzwi.
-Idź otwórz, to
pewnie Zayn.- powiedziała odsuwając się od blondyna.
Chłopak zmierzył ją uważnie wzrokiem.
Westchnął.
-W szafce po lewej
za czerwonym pudełkiem.- oznajmił wychodząc z kuchni.
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała
się w drzwi za którymi przed chwilą zniknął Niall. Przez ułamek sekundy starała
się zrozumieć jego zachowanie. Nie powinien się o nią martwić, nic o niej nie
wiedział, nie miał pojęcia kim jest. Potrząsnęła głową żeby pozbyć się tych
myśli z głowy. Podeszła do szafki o której wspomniał chłopak i faktycznie za
czerwonym pudełkiem było opakowanie tej herbaty której szukała. Gdy podeszła do
lodówki po lód usłyszała męski głos, który nie należał do Malika. Zaklęła w
myślach, nie miała przy sobie broni, zostawiła ja w samochodzie, a nie miała
pojęcia kim jest rozmówca blondyna. Powoli wyszła z kuchni i zauważyła, że to
jest przyjaciel Nialla. Kamień spadł jej z serca. Po chwili uświadomiła sobie,
że Horan nie wie jak ma się zachować w takiej sytuacji. Jęknęła cicho i pewnym
krokiem weszła do salonu.
-Niall, gdzie masz
ten cukier?- zapytała.
Blondyn od razu zrozumiał jak ma się
zachować.
-Zaraz ci dam.-
powiedział spokojnie.- To jest mój kumpel Josh. Josh to jest Ca... Kimberly.-
poprawił się szybko.
Calla uśmiechnęła się lekko.
-Miło mi.-
uśmiechnął się Josh lekko zaskoczony.
-Możesz, pójść do
kuchni? Zaraz do ciebie przyjdę.- powiedział Niall posyłając jej spojrzenie
typu „wiem co robić”.
Dziewczyna nie była tego w stu
procentach pewna, ale skinęła głową i poszła do kuchni. Stanęła blisko drzwi i
przysłuchiwała się rozmowie.
-Ej, to nie ta
laska z baru?- jako pierwszy odezwał się Josh.
-Tak. Mieszka
piętro wyżej, dlatego wydawało mi się, że ją znam.
Dziewczyna wypuściła z ulgą
powietrze z płuc. Chyba jednak wie co ma mówić, pomyślała.
-Niezła jest…
Nie usłyszała odpowiedzi.
Niall przyglądał się swojemu
kumplowi i lekko skiną głową.
Przez chwilę, żaden się nie odzywał.
Stali w ciszy i się sobie przyglądali.
-Stary co się z
tobą dzieje? Nie mogę się do ciebie dodzwonić, na uczelnie też nie chodzisz,
słyszałem, że zrobiłeś sobie roczną przerwę! W barze też cię ani razu nie
widziałem. Gdzie cię wcięło do cholery!
Blondyn stał się jeszcze bladszy niż
zwykle. W głowie szukał jakiejś odpowiedniej wymówki. Nie chciał i wiedział, że
nie może powiedzieć mu prawdy.
Westchnął ciężko, przeczesując ręką
swoje potargane włosy.
-Problemy
rodzinne… sam wiesz jak to czasami bywa- starał się mówić naturalnie, z
nadzieją, że chłopak mu uwierzy.- W dodatku ostatnio mnie okradli, więc mój
telefon szlag trafił i na razie żadnego nie mam bo jestem spłukany.
-To faktycznie
przejebane…- mruknął tamten opierając się o ścianę.
Niall u tylko przytaknął.
-Co cię do mnie
sprowadza?- zaśmiał się blondyn, żeby zmienić temat.
-Martwiłem się?
Nie miałem od ciebie ani jednego znaku życia od miesiąca?!
-Wyluzuj.-
poklepał Josha po ramieniu.- Byłem trochę w Irlandii.
Calla w dalszym ciągu stała przy
drzwiach. Cieszyła się, że Niall wcisnął mu taką bajeczkę. Wiedziała też, iż
nie jest mu łatwo kłamać. On nie zaliczał się do takich osób, a ona robiła to
codziennie od paru lat. Można było określić ją mianem zawodowca. Chciała go
także zabić, bo przez swoja głupotę wpuścił go do środka.
-Niall idziesz?!-
krzyknęła z kuchni.
-Tak!-
odpowiedział, ale w tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
Chłopak przez chwilę nie wiedział co
ma zrobić. Spojrzał na Josha, ale on nie zareagował. Ruszył w stronę drzwi i
uświadomił sobie, że miał przyjść Zayn, więc bez wahania mu otworzył.
-Hej bro!-
uśmiechnął się mulat klepiąc go po ramieniu.
Gdy znaleźli się w salonie Malik
szeroko otworzył oczy. Nie spodziewał się zobaczyć kogoś poza swoją
przyjaciółką i Niallem.
Calla słysząc głos swojego
przyjaciela jęknęła cicho. Zayn nic nie wiedział, więc musiała coś szybko
wymyślić.
-Skarbie! Miałeś
pilnować ciasta!- powiedziała wychodząc z kuchni.
Mulat szybko zrozumiał o co chodzi.
-Wiem kotku, ale
twoja mama dzwoniła.- powiedział cicho delikatnie całując ją w usta.- Będzie
godzinę wcześniej.
-O cholera.-
jęknęła, przytulając się do swojego, udawanego, chłopaka.- Ależ ona ma
wyczucie.
-My się jeszcze
nie znamy.- powiedział mulat, do przyjaciela Nialla.- Jestem Javadd.
-Josh.-
odpowiedział podając mu rękę.
Niall stał zszokowany tą całą
sytuacją. Wydawało mu się, że to jest jakiś dziwny sen. Niestety był pewien, iż
to się dzieje naprawdę. Nie wiedział, czy bardziej zszokowało go to, że tak łatwo
udało mu się okłamać kumpla, czy to że dosłownie chwilę wcześniej Calla
całowała się z Zaynem.
-Ja już muszę
lecieć.- uśmiechnął się Josh.- Miło było was poznać.- odwrócił się w stronę
drzwi.
-Cześć.-
powiedziała cała trójka chórem.
-Matko…- jęknął
Niall opadając na kanapę.
Calla położyła swoją głowę na
ramieniu Zayna.
-Najlepsza
improwizacja ever!- zaśmiała się dając Zaynowi przelotnego buziaka w usta.
-A ja?!- upomniał
się Niall.- Ja też chcę!- Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to
powiedział.
-Chciałbyś!-
zaśmiał się Malik.
Wszyscy rozsiedli się wygodnie na
kanapie i przez nic nie mówili. Każde z nich było pogrążone we własnych
myślach.
-Dlaczego się
spóźniłeś?- zapytała czarnowłosa.
Chłopak spojrzał niepewnie na
blondyna, nie wiedząc czy powinien przy nim o tym mówić.
Calla jedynie skinęła głową.
-Popytałem tu i
ówdzie.
-No i?- ponagliła
go.
-Cały czas ten sam
schemat. Pytałem się wszystkich, nawet Wilka, co mnie kosztowało dwie stówy!
Każdy dostał anonimową kopertę ze zleceniem w środku i jego zdjęciem.- skinął
na Nialla.- Informacja, że my go pilnujemy rozeszła się błyskawicznie, więc
wszyscy, jako nasi sprzymierzeńcy, odmówili. Jeżeli dostał je ktoś spoza
naszego okręgu nie wchodził to, ze względu na naszą reputację.
Calla oparła się wychodnie z chytrym
uśmiechem. Miała swoją reputacje, która bardzo jej się podobała. Nikt, kto był
mądry nie chciał z nią zadzierać. Może miała zaledwie dwadzieścia lat, ale
bardzo dobrze radziła sobie z wrogami, w mniej lub bardziej brutalny sposób.
Blondyn słuchając tego pobladł.
Wiedział kim jest Calla i czym się zajmuje „po godzinach”. Jednak nie zawsze o
tym pamiętał. Rola zabójczyni nie pasowała mu do niej.
-Masz coś
jeszcze?- zapytała odwracając się w jego stronę.
Zayn posłał jej łobuzerski uśmiech.
-Nie wiem za co
cię ścigają i kto… ale wiedz, że wysoko cię cenią. Gdy dowiedziałem się, że co
najmniej dziesięciu zawodowców odmówiło nieźle się zdziwiłem.
-I- ile?-
wychrypiał drżącym głosem Niall.
Przez kilkanaście długich sekund
wpatrywali się z Zayna, który nic nie mówił chcąc zbudować napięcie.
-Ćwierć miliona…
-O cholera!-
powiedzieli równocześnie.
-Zajebiście…
jestem wart dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów!- jęknął Niall chowając twarz
w dłoniach.